Ostatnio bardzo wiele doniesień słyszymy o wirusie Zika. Został odkryty w 1947 r. w Ugandzie, a ostatnimi czasy osiągnął olbrzymią zdolność migracyjną. Jest on spokrewniony z wirusami wywołującymi gorączkę zachodniego Nilu, gorączkę denga i japońskie zapalenie mózgu. Wektorem, czyli przenosicielem jest komar z gatunków Aedes, głównie komar tygrysi. Tego komara można już spotkać na południu Europy, pojawił się także w Belgii i w Niemczech.
Zainteresowanie wszystkich wirusem Zika bierze się z bardzo dużego przyrostu zakażeń, wzrostu częstości występowania mikrocefalii, czyli małogłowia u dzieci kobiet zakażonych w czasie ciąży. Zika aktywuje TLR3, czyli receptor wykrywający kwasy nukleinowe patogenów. Niestety tym samym wyłączają się geny odpowiedzialne za różnicowanie się komórek macierzystych do neuronów. Można powiedzieć, iż mikrocefalia bierze się z niekorzystnego działania układu odpornościowego, który zamiast pomagać w tym przypadku prowadzi do ciężkiego niedorozwoju.
Wirus wywołuje także choroby neurologiczne pod postacią porażeń wiotkich. Wiemy już, że wirus może być także przenoszony drogą płciową, niewiadomą jest jak długo może znajdować się w spermie zakażonych mężczyzn, a także czy kobiety też mogą przenosić wirusa. W wielu krajach zaleca się, by w najbliższym roku nie płodzić potomstwa. Ma to ograniczyć powszechność wirusa, a także zmniejszyć częstość występowania mikrocefalii.
W Polsce wirus Zika przenoszony przez komary nam nie zagraża, mamy nadal niesprzyjające warunki dla migracji komarów tygrysich, jednak wyjeżdżając do krajów objętych zakażeniami, musimy się zabezpieczyć. W szczególności tyczy się to kibiców brazylijskiej olimpiady, ale możliwe, że chorobę będzie można złapać w Europie Zachodniej i Południowej. Nie oznacza to, że należy panikować i rezygnować z urlopu. Podstawowe środki ostrożności jak repelenty, moskitiery, okrycie ciała i unikanie terenów podmokłych zminimalizuje zakażenie w Europie.