Panie doktorze, u wielu osób po pewnym czasie zaczynają na skórze zarysowywać się cieniutkie „niteczki”. łączą się ze sobą, tworzą siatkę, plątaninę. I choć same nie bolą - zaczynają dokuczać. Po prostu wyglądają nieestetycznie. Szpecą. I w tym momencie osoby, które to dotyka - szukają pomocy. Proszę powiedzieć, u kogo takie dolegliwości pojawiają się przede wszystkim i dlaczego?
- Najczęściej widać je na nogach u kobiet. Dolegliwość może mieć związek z predyspozycjami genetycznymi. U kobiet rolę odgrywają hormony, zwłaszcza estrogeny, ponieważ wpływają one na jakość ścian naczyń żylnych i na rozluźnienie zastawek. Dochodzi do poszerzenia naczyń, do zastoju w nich krwi. Zamiast płynąć " w górę" do serca, rozlewa się w zwiotczałych naczyniach, szuka innych dróg ujścia i gdy tylko napotka jakieś drobne naczynko - wpływa, poszerza je. Naczynko pęcznieje (nie pęka, jak sądzą niektórzy), staje się widoczne. Dla części pacjentów na powstaniu widocznej siateczki się kończy. Dla wielu jednak jest to znak, że zaczął się pewien proces, który z czasem doprowadzić może do żylaków i ich skutków. Dla lekarza jest to ważny sygnał, że w funkcjonowaniu układu żylnego prawdopodobnie nastąpił jakiś defekt.
Gdzie najczęściej pojawiają się pajączki?
- Zazwyczaj zaczyna się na udach i łydkach w okolicach podkolanowych. Zmiany te na początku nie bolą - jeśli ktoś się ich występowaniem niepokoi, to głównie z przyczyn estetycznych. Zaczyna się poszukiwanie cudownych maści, kremów, balsamów w nadziei, że oferowane szeroko preparaty zlikwidują defekt.
A zlikwidują?
- One powodują głównie zwêężenie porów, przez co żyłki stają się mniej widoczne. Pomagają o tyle, że przenoszą ulgę. Chłodzą skórę, łagodzą napięcia, objawy. Natomiast przyczyna pozostaje. Dlatego zalecaną drogą jest wizyta u lekarza. Najlepiej specjalisty flebologa, zajmującego się żyłami.
I co się dzieje dalej?
- Zgodnie ze sztuką medyczną powinno się wykonać badania diagnostyczne, ultrasonografię dopplerowską, po to żeby ocenić cały układ żylny i dowiedzieć się, czy zmiany dotyczą pewnego odcinka, czy całego systemu; czy są incydentem, czy objawem prawdziwej niewydolności żylnej. Ponieważ nierzadko wystąpieniu pajączków towarzyszą obrzęki, musimy w czasie diagnozowania wykluczyć inne powody pojawiania się opuchlizny (kardiologiczne, nefrologiczne, reumatyczne itp.).
Pomówmy najpierw o leczeniu przypadków wczesnych tych dostrzeganych na poziomie estetycznym.
- Tu stosujemy iniekcyjne podawanie specjalnych preparatów, które pozwalają „wyłączyć” niechciane naczynia, zamknąć im dopływ krwi. Można to robić także przy pomocy lasera. Metoda ta jest popularnie nazywana skleroterapią.
Czy dolegliwość wraca?
- Może wrócić - to zależy od skłonności danej osoby i od wystąpienia pewnych czynników ryzyka.
Jakich mianowicie?
- Niedobre jest przebywanie w wysokiej temperaturze, przegrzewanie nóg, chodzenie w nieodpowiednich butach, zbyt gorące kąpiele, nadmierne opalanie. To wszystko powoduje zakłócenia w obkurczaniu się naczyń, a na tym choroba polega. Niekorzystny jest też bezruch, długie siedzenie, jeszcze gorsze jest długie stanie. Tak więc nie służą naszym żyłom dalekie podróże autobusowe, samolotowe, wymuszona pracą statyczna pozycja. Nogi, zwłaszcza łydki potrzebują ruchu, do ruchu zostały stworzone. Gdy pompa mięśniowa nie działa sprawnie, upośledzone są przepływy krwi żylnej, jej powrót z obwodu - do serca.
Czyli na początek recepta dość prosta: ruszaj się…
- Oczywiście: poruszaj palcami, pochodź, wspinaj się na palce... U kobiet niewskazane jest chodzenie w butach na wysokim obcasie.
Jeśli jednak te proste metody zawiodą, a sam proces trwa, dochodzić może do...
- Do powstania żylaków. Nogi stają się ciężkie, bolą zwłaszcza wieczorem, pojawiają się obrzęki. Uderzenie w żylak powoduje rozlanie się krwi pod skórą, pojawiają się przebarwienia, skóra staje się sucha, pergaminowa. Z czasem dojść może do otwartych ran, owrzodzeń. To trudna do wyleczenia, uciążliwa i bolesna choroba. A przecież dojść do tego nie musi.