Jakiś czas temu na rynku farmaceutycznym w dziale suplementów pojawił się tajemniczy produkt o zagadkowej nazwie: lewoskrętna witamina C. Jeśli wierzyć reklamom, to właśnie ta odmiana znanej i popularnej substancji poprawiającej odporność jest najlepszą dla naszego zdrowia. Czym jest i jak właściwie działa nowa, ulepszona wersja? Czy w okresie wzmożonej zachorowalności powinieneś sięgać po lewoskrętny czy prawoskrętny produkt? Tego dowiesz się z poniższego artykułu.
O co chodzi z lewoskrętną witaminą C?
Pierwszym aspektem, na jaki zwraca uwagę każdy chemik, jest oczywiście budowa danej substancji. Witamina C to nic innego jak kwas L-askorbinowy, silny antyoksydant, który pomaga Twojemu organizmowi bronić się przed potencjalnymi drobnoustrojami chorobotwórczymi. Jedna cząsteczka tego składnika posiada określoną konstrukcję - jej elementy są ustawione w przestrzeni w taki sposób, że zwracają się w lewą stronę, są zatem ułożone lewostronnie. Oznacza to, że podczas zabiegu polaryzacji, polegającego na przepuszczaniu wiązki światła przez daną próbkę, skręci ona w prawą stronę - stąd też określenie, że dana substancja jest prawoskrętna. Tak właśnie jest z witaminą C - w jej przypadku mamy do czynienia lewostronnością, nie zaś lewoskrętnością. W efekcie coś takiego jak lewoskrętna witamina C nie istnieje. Jaki zatem składnik czynny pojawiał się w składzie proponowanych w aptekach produktów? Głównie był to tradycyjny kwas L-askorbinowy.
Kupiłem lewoskrętną witaminę C i co dalej?
Nawet jeżeli kupiłeś reklamowaną wszędzie lewoskrętną witaminę C, nic nie szkodzi. Z racji tego, że jest to taka sama substancja, zadziała jak tradycyjna witamina C. Zwróć jednak uwagę na jej skład, bowiem może okazać się, że produkt będzie miał większą gramaturę. Należy pamiętać, że dopuszczalna dawka dla zdrowego dorosłego człowieka wynosi 200 mg na dobę. W przypadku leczenia kwasem L-askorbinowym przeziębienia lub grypy, należy skonsultować się z lekarzem w celu dobrania odpowiedniej terapii. Ilość przyjmowana przez maluchy do 23 miesiąca nie powinna przekraczać 40 mg, natomiast u starszych dzieci 100 mg dziennie.
Po co całe to zamieszanie?
Skoro nie istnieje coś takiego, jak lewoskrętny kwas L-askorbinowy, skąd tak wiele szumu wokół nowej, ulepszonej wersji witaminy C? Prawdopodobnie był to opracowany program marketingowy wielkich firm farmaceutycznych. Promowane produkty bowiem, znacznie przewyższały cenę tradycyjnych kapsułek. Poza tym, jak się okazało, niedługo po rozpoczęciu kampanii lewoskrętność sprawiła, iż konsumenci znów zaczęli chętnie sięgać po witaminę C - wielu z nich odkryło jej działanie na nowo. W odpowiedzi na powyższe fakty trudno nie zadać pytania o etyczność takiej strategii, otóż jak wiadomo pierwszą zasadą lekarzy jest nie szkodzić. Ponieważ witaminę C naprawdę trudno przedawkować, to zmienianie jej nazwy nie jest posunięciem niewybaczalnym, w końcu to także kwas L-askorbinowy, jedynie droższy i czasami w większej gramaturze.
Nie wszystkie nowości pojawiające się w aptekach muszą zmienić na lepsze życie pacjenta. Niekiedy pojawiają się preparaty, które jedynie wyglądają na inną substancję, ale w działaniu nie różnią się od wcześniej obecnych w sprzedaży. Tak też stało się z popularną witaminą C. Mimo to jej dobroczynnego działania nie sposób lekceważyć i gdy zaczyna łapać Cię przeziębienie, warto sięgnąć po sprawdzony kwas L-askorbinowy.