W dzieciństwie spędzaliśmy na słońcu całe dnie, a intensywna opalenizna była naturalną częścią każdych wakacji. Dziś coraz częściej słyszymy o tym, że słońce szkodzi i zaczynamy się go bać.
CZY SŁUSZNIE?
Kto zna coś przyjemniejszego niż słoneczna plaża albo skąpana w ciepłych promieniach łąka? Lekki wietrzyk czy chłodne fale łagodzą skwar, rzeczywistość staje się pół realna, człowiek nic nie musi, donikąd się nie spieszy. Po prostu raj! Chce się pływać, grać w piłkę, spacerować, a najlepiej zostać tu na zawsze. Zwłaszcza wtedy, kiedy raju nie zamieszkuje tłum rozwrzeszczanych urlopowiczów.
NICZYM FRYTKA W GORĄCYM OLEJU
Bywa jednak mniej rozkosznie. Wielu z nas doświadczyło przykrych skutków zbyt długiego przebywania na słońcu. Najczęściej dają one o sobie znać po tym, kiedy zasypiamy w pełnym skwarze. Najpierw jest cudownie. Nie trzeba jednak długo czekać na objawy bardzo nieprzyjemne: pieczenie, bolesne bąble, spaloną „na raka”, pękającą skórę, zawroty i ból głowy, nudności czy omdlenia. To klasyczne poparzenie, a często także słoneczny udar. Stan nie tylko nieprzyjemny, ale i niebezpieczny dla zdrowia.
STARE, DOBRE RADY NASZYCH DZIADKÓW
Żeby uniknąć takich skutków, wystarczał zwykle zdrowy rozsądek. Nadal w niego wierzymy. Nikomu nie polecamy zatem leżenia plackiem i pochłaniania słonecznych promieni niczym frytka rozgrzanego oleju. Przypominamy także o tym, że opalanie należy sobie serwować stopniowo i nie smażyć się do czerwoności. Doradzamy unikania słońca w jego najostrzejszej fazie. „Samo południe” w pełnym słońcu świetnie wypada na ekranie, w świecie realnym zdecydowanie lepiej poszukać o tej porze choć trochę cienia. Każdy z nas słyszał też o tym, żeby przed ostrym słońcem osłonić głowę. Propagujemy zatem zdrową modę na kapelusze z dużym rondem i czapki z daszkiem, a w ostateczności choćby chusteczki zawiązane na rogach w supełki jak na starych zdjęciach w albumach dziadków. Warto też sięgnąć po inspirację do tych, których słońce nie opuszcza nawet na jeden dzień, więc wiedzą o nim najwięcej. Przewiewne stroje osłaniające całe ciało to ubiór najczęściej spotykany w najgorętszych zakątkach Afryki, a przecież jej mieszkańcy są na słońce znacznie bardziej odporni niż my.
ZBIOROWA HISTERIA?
Czy jeśli ktoś nie przesadzi z opalaniem, może po prostu cieszyć się każdym słonecznym dniem? To nie takie proste. Jeśli uważnie wsłuchamy się lub wczytamy w medialne doniesienia, można wpaść w panikę. Znacznie więcej niż przed laty wiemy na temat promieniowania słonecznego (tego widocznego i tego niewidzialnego, a jednak silnie – także negatywnie – wpływającego na nasz organizm). Naukowcy donoszą, że i samo słońce zmieniło się w ostatnich latach. Wciąż zawdzięczamy mu to, że życie na ziemi jest możliwe. Codziennie daje nam światło. Nadal ma moc wprawiania nas w dobry nastrój. A jednak bywa naprawdę niebezpieczne. Groźne są nie tylko poparzenia słoneczne, które dają o sobie znać natychmiast, ale i zmiany skórne, które pojawiają się po dłuższym czasie. Często nawet nie jesteśmy w stanie skojarzyć ich z faktem przebywania na słońcu. Dowiadujemy się o tym dopiero u lekarza, kiedy znamię czy przebarwienie zaczyna nam poważnie doskwierać. Co zatem robić?
JESZCZE WIĘCEJ ZDROWEGO ROZSĄDKU
Nowa wiedza na temat promieniowania słonecznego przełożyła się na szeroką kampanię informacyjną. Większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że opalanie może być niebezpieczne. Że przebarwień nie należy lekceważyć. Że z wizytą u lekarza nie wolno czekać do ostatniej chwili, bo może się okazać, że na pomoc jest już za późno. Jedni z nas unikają zatem słońca jak ognia i pewnie trochę na tym tracą. Inni, przeciwnie, nic sobie z tego nie robią i – być może – igrają z losem. Wydaje się, że najlepszym doradcą nadal jest zdrowy rozsądek wzbogacony jednak o dostępną dziś wiedzę. Do braku przesady dobrze zatem dołączyć wizytę u dermatologa, który podpowie, czy nasz typ cery dobrze znosi opalanie, czy też wręcz przeciwnie, a także zdiagnozuje ewentualne zmiany na skórze. Warto też skonsultować się z farmaceutą i dobrać specyfik, który skutecznie będzie nas chronił przed szkodliwym promieniowaniem. Życzę Państwu zdrowych, rozsądnych i (mimo wszystko!) słonecznych wakacji.